Każdy z nas był choć raz na diecie, mniej lub bardziej wymagającej, jednak wymagało to od nas pewnego rodzaju wyrzeczeń.  Jedni ograniczyli słodycze, drudzy zaczęli uprawiać sport, a inni ostatni posiłek jedli do godziny 18:00. Niektórym udało się wytrwać w swoich postanowieniach, ale nie wszystkim np. mi. Próbowałam każdej z powyżej wymienionej rzeczy i zazwyczaj po tygodniu ulegałam pokusom. „Za bardzo kocham słodycze…”, „Nie mam czasu by dziś ćwiczyć, zrobię to jutro.” – tak wyglądały moje wymówki, a jak możecie się domyśleć „jutro” nigdy nie nadeszło.
Po wielokrotnych próbach, które zawsze kończyły się fiaskiem, zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak. Dlaczego innym się udaje, a mi nie? Po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że nigdy tak naprawdę nie postawiłam sobie konkretnych celów. Wiedziałam co chcę osiągnąć, zrzucić parę kilo, wyrzeźbić ciało, mieć szczupłe nogi i jędrny tyłek. Niby coś, a jednak nic. Tak naprawdę nie ma tu żadnych konkretów. Właściwie co oznacza „parę kilo”? Dla jednych to jest dwa, trzy, ale dla innych może to być np. osiem.
Zrozumiawszy w końcu swój błąd, na nowo postaram się wypisać co  konkretnie chcę osiągnąć.

1.       Schudnę 5 kg. 
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Labels